S. M. Marietta – Danuta Sagan (1947-2024) urodziła się w miejscowości Brzostówka koło Lubartowa w województwie lubelskim. Przyjęła chrzest i bierzmowanie w parafii Niepokalanego Poczęcia w Ostrowie Lubelskim.
Do Zgromadzenia Sióstr Świętego Józefa wstąpiła w 1969 roku mając ukończony kurs administracji handlowej i Zasadniczą Szkołę Medyczną. Będąc już w Zgromadzeniu uczęszczała do Medycznego Studium Zawodowego (wydział pielęgniarstwa) we Wrocławiu i uzyskała tytuł pielęgniarki dyplomowanej. W tym zawodzie pracowała przez 50 lat życia zakonnego.
Pierwszą jej placówką były Wierzbice Wrocławskie, gdzie w Zakładzie Leczniczo-Wychowawczym dla dzieci w normie umysłowej z niepełnosprawnością fizyczną pracowała przez niespełna 18 lat (1971-1989) z półroczną przerwą na formację przed ślubami wieczystymi. Jako główna pielęgniarka miała bezpośredni kontakt z lekarzami i asystowała im w czasie wizyt w gabinecie lekarskim.
Kolejnym miejscem pielęgniarskiej posługi s. M. Marietty był Instytut Pediatrii w Kraków-Prokocim. W 1991 roku odwiedził szpital papież Jan Paweł II. Było to wzruszające spotkanie Papieża Polaka z dziećmi i personelem medycznym, które opisała s. Marietta w swoich wspomnieniach. Pięknie część artystyczną przygotowały pracujące w klinice Siostry Józefitki, do których Ojciec Święty skierował słowo pozdrowienia. Zwracając się do personelu medycznego powiedział, że „niesienie pomocy choremu, jego pielęgnacja to nie zawód, ale powołanie”. I tak pojmowała swą pracę pielęgniarską s. Marietta służąc ofiarnie chorym, gdziekolwiek była posłana. Była pielęgniarką z powołania.
Po 6 latach pracy w Klinice Dziecięcej Siostra skierowana została do Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego (Zol-u) w Krakowie, gdzie przepracowała w sumie 13 lat posługując ludziom starszym i chorym w duchu Ojca Założyciela.
Podejmując pracę w Szpitalu Psychiatrycznym w Radecznicy koło Zamościa pisała: „Szkoda mi tych chorych, są tacy biedni, oni, jak się jest na oddziale, cieszą się bardzo, ze wszystkim zwracają się do nas. Kiedy przyszłam tu po szpitalach krakowskich, to zastałam tu straszne ubóstwo, myślałam, że się nie przyzwyczaję, ale już jest dobrze”.
W 1997 roku Siostra posłana została do Tuchowa, do nowo otwartego Domu Pogodnej Jesieni, gdzie jako pielęgniarka i przełożona zmagała się z trudnymi jego początkami organizując wszystko od podstaw.
Troskliwą posługą pielęgniarską otaczała również siostry starsze i chore w czasie dwuletniego pobytu w Domu prowincjalnym w Tarnowie.
W latach 2013-2022 Siostra przebywała w domu zakonnym na Radnej Górze, gdzie przez 3 kadencje (9 lat) pełniła posługę przełożonej troszcząc się o siostry starsze przebywające we Wspólnocie oraz dom i jego otoczenie. W ostatnich latach jej kadencji podjęte zostały gruntowne remonty tamtejszego domu, co związane było z trudnymi warunkami mieszkania i codziennej ciężkiej pracy fizycznej, którą s. M. Marietta podejmowała ofiarnie i wytrwale.
Ostatnim miejscem jej posługiwania był ponownie Dom Pogodnej Jesieni w Tuchowie, gdzie podjęła pracę na jadalni dla mieszkańców DPJ pełniąc ją do ostatniego dnia przed pójściem do szpitala.
Prawie na każdej placówce przełożeństwo szło u Siostry w parze z pracą pielęgniarską. Siostra nigdy nie powiedziała „nie” w duchu posłuszeństwa podejmując powierzone jej zadania. Była zawsze pogodna, życzliwa, oddana bez reszty posłudze chorym i cierpiącym, a także Siostrom powierzonym jej trosce przełożeńskiej. W kontakcie z Siostrami, podopiecznymi jak również z personelem świeckim, z którym przyszło jej pracować przez te wszystkie lata posługi pielęgniarskiej, emanowała taktem, kulturą i pogodą ducha obdarowując uśmiechem i dobrym słowem. Wobec trudności jakie pojawiały się na drogach jej życia i posługiwania, obciążona również doświadczeniem zmagania z chorobą nowotworową, często mówiła z ufnością: „Damy radę! Bóg da siły!”.
I tak minęło pół wieku józefickiej posługi s. M. Marietty na poszczególnych placówkach pełnionej zgodnie z charyzmatem Zgromadzenia spalając się w całopalnej ofierze dla Tego, Którego umiłowało jej serce.
Siostra kochała przyrodę – podziwiając dzieło Stwórcy – chętnie jeździła w góry i inne piękne miejsca w Polsce gdy czas na to pozwalał. Z ogromną wdzięcznością wspominała również pielgrzymki do Rzymu na kanonizację błogosławionego ks. Zygmunta Gorazdowskiego w 2005 r. i do Ziemi Świętej w 2015 r.
W pierwszy dzień miesiąca września po miesięcznym pobycie w szpitalu Pan wezwał ją do siebie. Niech Raduje się oglądaniem Bożego Oblicza w chwale Świętych.
/s.A.J./